Nie oglądaliśmy Gry o Tron... Zatem nasza eksploracja Dubrownika ograniczyła się (jak zazwyczaj) do jedzenia. A jest w czym wybierać, ale i na co uważać. Jest to jedno z tych miejsc, w których łatwo wpaść w turystyczną pułapkę. Za beznadziejne jedzenie możemy zapłacić nawet więcej niż za wyborne, więc warto mieć się na baczności...
Dubrownik to jedno z tych miejsc, do którego wiele osób wpada z hukiem niczym Wikingowie, plądruje i znika. Nie róbmy tego. Jest to naprawdę jedno z najładniejszych i najciekawszych miast w Europie. Warto spędzić tu przynajmniej jeden cały dzień, wijąc się trochę po starym mieście, ale i wychylając nos poza nie. Może nam się to wydawać nieprawdopodobne, ale Dubrownik to dość spore miasto z ponad 40 tysiącami mieszkańców. Jest tu więc znacznie więcej niż tylko to, co wewnątrz murów!
Po pysznym obiedzie możemy wyruszyć na dalsze zwiedzanie Dubrownika lub Konavla!
My po ponad godzinnej podróży samochodem z Herceg Novi zaczęliśmy od osładzania naszego życia tradycyjnym deserem o nazwie rožata, czyli dubrownickim crème caramel. Cudo to nad cudami! Dodatkowo, jedzenie takich smakołyków w Gradskiej Kavanie z widokiem na najważniejsze zabytki dubrownickiego starego miasta to niezapomniane przeżycie.
 |
| Jeden deserek i dwa espresso sa šlagom to koszt 90 kun (50 zł) |
Dubrownik to jedno z tych miejsc, do którego wiele osób wpada z hukiem niczym Wikingowie, plądruje i znika. Nie róbmy tego. Jest to naprawdę jedno z najładniejszych i najciekawszych miast w Europie. Warto spędzić tu przynajmniej jeden cały dzień, wijąc się trochę po starym mieście, ale i wychylając nos poza nie. Może nam się to wydawać nieprawdopodobne, ale Dubrownik to dość spore miasto z ponad 40 tysiącami mieszkańców. Jest tu więc znacznie więcej niż tylko to, co wewnątrz murów!
Jeśli już trochę połaziliście to zapraszamy na obiad do restauracji Stara Loza. Nie bez powodu miejsce to jest polecane przez Michelin czy Gault Millau. Mają tu ciekawą selekcję dań kuchni chorwackiej z elementami nowoczesności. Już kiedyś wspominaliśmy, że jedzenie njoków czy makaronu tudzież risotto w Dalmacji czy Boce Kotorskiej to żaden nietakt. Toż to dawna Republika Wenecka!
Na naszych talerzach znalazły się więc njoki z wędzonymi migdałami i paškim sirem (Chorwacja nie zezwala na używanie podpuszczki zwierzęcej, więc paški sir jest wegetariański) oraz risotto cytrynowe. Poezja! Do tego wino, oczywiście lokalne. Na deser lody figowe z winem Malvasija i mus z białej czekolady z szałwią.
 |
| Za dwa dania główne, 2 lampki wina, 2 desery i kawę zapłaciliśmy 410 kun (230 zł) |
Komentarze
Prześlij komentarz